DZIEDZICTWO KULTURY ANTYCZNEJ

A więc przeszłość nie umarła!

Przeszłość żyje w każdym niemal zjawisku otaczającej nas kultury. Podstawowe strumienie naszej kultury to kultura świata antycznego, a ściślej grecko-rzymskiego.

Homo sum, humani nil (nihil) a me alienum esse puto – te słowa stanowią dla kultury polskiej praesens historicum, od którego liczymy własną teraźniejszość.

Dziś człowiek pragnie być praktyczny, w życiu liczy się pozycja, pieniądze, sukces, kariera zawodowa, konsumpcjonizm itp.

Współczesny człowiek świadomie czy nieświadomie zostaje włączony w nurt uniwersalnej kultury antycznej. Pod względem duchowym polska kultura jest kulturą śródziemnomorską, opartą na wielkiej klasycznej tradycji intelektualnej. Owe wartości duchowe, wytwarzane pracą pokoleń i rosnące nawarstwienia kulturalne kształtowały i kształtują wspólne dzie­dzictwo i tradycję kultury polskiej i kultury europejskiej.

Czy warto zaznajamiać się z kulturą twórców sprzed setek czy nawet tysięcy lat, jak Homer, Sofokles, Eurypides, Horacy, Owidiusz, Rej, Kochanowski, Mickiewicz czy Wyspiański lub Herbert?

Na początku powiemy, że dzieła – te pomniki różnorodne – te znane i nieznane z odległych lat, istnieją i świadczą o swej trwałości i potędze. W poznawaniu, bowiem odległej przeszłości trzeba przeniknąć barierę czasu i przestrzeni, i spotkać się z duchem danej epoki. Świat antyczny jest tym wielkim zbiornikiem, z którego narody europejskie zaczerpnęły prawie wszystko, co posłużyło za fundament do samodzielnej budowy.

Świat antyczny jest wspólną ojczyzną ludów Europy – ściślej mówiąc – to Grecja. Ona to stworzyła najgłębsze podstawy tego, czym do dziś żyjemy. Rzym – poza jedną dziedziną, dziedziną prawa – odegrał przede wszystkim rolę skarbnicy wiedzy i przewodnika po niej. Wchłonął kulturę Grecji i opanowawszy świat zaszczepił ją czyli dał europejskiej kulturze formę dla treści stworzonej przez Grecję. Dzięki piśmiennictwu otrzymała Europa wspaniałe dziedzictwo ducha greckiego.

Dla nas współczesnych antyk jest w pewien sposób znajomy i bliski. Takie słowa jak homo, humanitas, humanizm, humanitaryzm i wspomniana już fraza – sentencja Terencjusza (II w. p.n.e.) homo sum… stanowią dla kultury polskiej punkt odniesienia. Słuszne, bowiem jest sięgnąć pamięcią do początku demokracji greckiej, do początków cesarstwa rzymskiego, a także posłuchać słów, które głosił Homer, czy Seneka lub przyjaciel cesarza Augusta poeta Horacy.

Pedagogia grecka – to miłość człowieka do człowieka, człowieka do ludzkości, to miłość obywatela do państwa, słowem ludzki, humanistyczny (humanus) stosunek do otaczającego nas świata, do pokoleń przyszłych, szacunek dla wszystkiego, co stanowi dorobek ludzkości w przeszłości. Dla człowieka nieznającego dziejów otaczającej go kultury wszelkie zjawiska mieszczą się w jednej płaszczyźnie. Widzi świat bez głębszego ujęcia. Wszystko dla niego ma jednakowe znaczenie i jednakową doniosłość w ogólnej kulturze. A dopiero wszelkie śledzenie zjawisk naszego życia i związków łączących je z przeszłością, pozwala zrozumieć i ustalić ich hierarchię.

Kultura świata antycznego – grecko-rzymskiego – kwitnąca już w pierwszym tysiącleciu przed Chr. aż po pierwsze pięćsetlecie po Chr., wytworzyła i rozwinęła to, czym dziś żyjemy i czym żyć będziemy z pewnością jeszcze przez następne wieki. Odziedziczone wartości kulturalne o tyle zmieniły oblicze, o tyle wzbogaciły się i skomplikowały, że nieraz trudno nam przy pierwszym spojrzeniu stwierdzić pokrewieństwo. Jednak dziedzictwo istnieje, jest zauważalne. Stanowi domenę wiedzy o antyku. Dzięki tej wiedzy szukamy i znajdujemy odpowiedź na pytania, które rodzą się z naszego dystansu wobec tego świata, a zarazem i z naszej bliskości – bo właśnie ten świat jest dla nas w pewien sposób i bliski i znajomy. Spotykamy go przede wszystkim w językach, którymi mówimy, w sposobie myślenia, w kulturze umysłu, intelektu, w literaturze, w sztuce, w muzeach, w medycynie, w prawie, fizyce czy też w technice.

Zacznijmy, więc od języka, w którym antyczność zostawiła najwięcej śladów: przeje wszystkim to języki – grecki i łaciński wywarły ogromny wpływ na zasób wyrazów i na kształtowanie się pojęć u narodów europejskich, zwłaszcza zapożyczenia językowe, które znalazły się w językach skutkiem kulturalnego oddziaływania Grecji i Rzymu w różnych epokach.

Oto kilka wyrazów, które brzmią prawie tak samo: choćby nasze radio, a z nią związana antena. Może nie wszyscy wiedzą, że nazywa się tak, dlatego, że Rzymianie nazywali reje na swych masztach okrętowych a n t e n a e lub a n t e n n a e. Podobnie, stworzone przez nowoczesnych wynalazców wyrazy takie, jak: telefon, telegraf, fonograf, gramofon, kinematograf albo elektrokardiograf – jeden wyraz a trzy grecko-łacińskie elementy.

Obserwując wyrazy łacińskie, które przyjęły się w języku polskim, możemy zauważyć, że szczególnie duży procent słów greckich i łacińskich przypada na instytucje i urządzenia kulturalne. Znajdujemy tu przecież i bibliotekę i teatr, i muzeum i archiwum i kino a ostatnio i komputer. Egzemplifikacja (to znów słowo łacińskie) wyraźnie wskazuje, że bez wyrazów wziętych z języka łacińskiego trudno dziś żyć. Poza tym wiadomo, że mowa polska w znacznej mierze kształtowała się pod wpływem łaciny, zwłaszcza od XV wieku. Znamiennym przykładem są wyrazy polskie kończące się przyrostkiem „cja”. Są to spolszczone wyrazy łacińskie z przyrostkiem „tio”, który wymawiano jak „cjo”. Zachował się nawet ten sam rodzaj rzeczowników: operatio = operacjo operacja. Polszczyzna uwarunkowana łaciną przejawia się także w stylu i składni polskiej. Język łaciński, bowiem zapanował w kancelarii królewskiej, w urzędach, w uniwersytetach, stał się językiem ludzi wykształconych. Pamiętna jest wizyta króla Stefana Batorego w Akademii Wileńskiej w r. 1579, kiedy przedstawiano mu zdolnego ucznia (ponoćbył to Jan Chodkiewicz) Batory powiedział tak: „disce puer Latineego te faciam mości panem”. W tych bowiem słowach tkwił głęboki sens polskiej wówczas kultury. Humanizm wieku XV dotarłszy do naszego kraju przyczynił się do rozkwitu poezji łacińsko-polskiej, która bujnie się rozwijała przez kolejne trzy wieki.

A któż nie słyszał np. o Pegazie, Chimerze czy Amazonkach? Można, zatem mniemać, że z kulturą antyczną spotykamy się na każdym kroku, zarówno w błahych, jak i w doniosłych sprawach życia codziennego. Nie dziwią nas napisy łacińskie na gmachach publicznych, np. w Warszawie, wszak to moje miasto, na Krakowskim Przedmieściu: „Res sacra miser” czy tekst łaciński na frontonie kościoła św. Anny. Być może zwraca naszą uwagę piękny wąż okręcający się dokoła pucharu na szybie apteki, również na Krakowskie Przedmieściu – jest wyobrażeniem Eskulapa. A w sali sejmowej wypisane przykazanie polityczne: „Salus rei publicae lex esto” A wizerunek grecko-rzymskiej bogini sprawiedliwości widniejący u wejścia do gmachu sądowego. Także warszawski pomnik księcia Józefa Poniatowskiego jest odbiciem posągu cesarza Marka Aurelego, który dziś stoi na Kapitolu w Rzymie. Ileż przy­kładów dziedzictwa ukazuje nam tragedia i komedia grecka, która zaludniała scenę ateńską monumentalnymi postaciami mitów, wielkimi konfliktami ludzi i nieraz głębokimi cierpieniami bohaterów.

To Grek starożytny już trzy tysiące lat temu zaczął się zastanawiać nad naturą świata i człowieka. Jego myśli do dziś są nam bliskie i stają się nieraz symbolami. Jego myślą myśli­my, a często także jego słowem = wyrazem własną myśl nazywamy. Nasz świat ducha zaczął się kształtować właśnie w starożytności, wówczas formował się pierwszy jego zarys. Uwierzono w potęgę człowieka. Jego wiara po raz pierwszy stanęła obok wiary w los i w bogów. Od starożytnych nauczyliśmy się myśleć…

Paideia antyczna ukazuje, jak osiągnąć doskonałość –arete, w jaki sposób wymagać od samego siebie, a przede wszystkim postuluje poznawać samego siebie: Gnothi seauton = nosce te ipsum – głosił i głosi do dziś zachowany w Delfach napis w przedsionku świątyni. Ta maksyma głoszona przez całą filozofię antyczną jest podstawą kultury śródziemnomorskiej.

Współcześnie, a więc dziś, mamy niedawno napisaną i wydaną książkę pt. „Podróże z Herodotem” Ryszarda Kapuścińskiego. Pokazuje w niej autor, że owe podróże mają podwójny wymiar, bo odbywają się jednocześnie i w czasie i w przestrzeni; w czasie, bo do starożytnej Grecji, Persji i Scytów, w przestrzeni, bo praca w Afryce. Zatem przeszłość istnieje w teraźniejszości. Oba te okresy łączą się tworząc nieprzerwany strumień historii kultury. Stąd potrzebne są chwile bezinteresownej zadumy nad mądrością wieków i pięknem antyku. Oglądamy, bowiem piękno greckie czy rzymskie odsłania się przed nami, ale nie witamy tego piękna, jako coś nowego, nieznanego. Przyjmujemy je, jako zjawisko, które jakby zawsze było nam znane. Oglądany tu Partenon, chociaż potrzaskany, jest nadal malowniczy. Nawet w muzeum mała rzeźba z Peryklesowych Aten świeci blaskiem. Idziemy od razu do niej, uderza nas nieodpartym urokiem i wdziękiem. Bo piękno jest po to, by zachwycało…

A w Rzymie? Forum Romanum , zachowane kolumny, Koloseum czy kopuła Bazyliki św. Piotra – jest piękna, lecz najpiękniejsza wieczorem, gdy powoli wtapia się w niebo… Oko w oko ukryte piękno Rzymu zachwyca i zdumiewa nas. A wiersze greckie i łacińskie z czasów starożytnych owiewają tchnieniem współczesnych poetów: Horacy (II w.p.n.e.) powie słowami Tuwima:

Spójrz jak Soraktu szczyt biało się jarzy w śniegu
rzeki ściął ostry mróz i zatrzymał je w biegu.
Nie skąp ognisku drew-sobie nie żałuj wina,
każ czteroletniego dać z dwuusznego Sabina
To Cię Taliarchu przed mrozem uchroni.

A dalej ustami Zygmunta Kubiaka:

O Leukonoe!
Nie pytaj, nie godzi się wiedzieć, jaki mnie, jaki tobie
Bogowie kres przeznaczyli,
Nie szukaj wróżb babilońskich!
O ileż lepiej przyjmować co będzie…
Bądź mądra, przecedzaj wino
Każdy dzień zrywaj, ani trochę nie wierząc jutru!
Carpe diem quam minimum, credula postero!

Obrazy więc literackie nie umierają, czarowały one nie tylko ludzi świata starożytnego, lecz także przeszły do wieków następnych, aby rozpocząć poniekąd nowe życie pod innymi imionami.

Każda epoka nowych czasów dodawała nowe elementy. Achilles i Edyp, Antygona i Medea nie są już tylko postaciami greckimi. Miłość ludzkości uznała je za swoje. A jeżeli przywołamy tu jeszcze opowieść najpiękniejszą ze znanych: o Orfeuszu i Eurydyce czy o Psyche i Amorze, to bez wątpienia stwierdzimy, że każda epoka szuka w świecie starożytnym czegoś innego, każda pyta, o co innego i każda znajduje. Naród grecki, bowiem stworzył świat wartości duchowych określając jednocześnie świat wartości uniwersalnych. Poeta Gałczyński tak powie o rzeźbie:

Nieforemna, niewesoła,
dzień i noc nad brzegiem morza stoi w skałę przemieniona
biedna córka Tantalowa
biedna żona Amfionowa – Niobe, nieszczęsna rodzica
.

Ta prefiguracja zjawisk antycznych stawia wobec nas pytania:
– jak wygląda nasze dzisiejsze życie w świetle kultury antycznej, której jesteśmy spadkobiercami, dziedzicami?
– jak dziś postrzegamy siebie razem ze społeczeństwem Europy?
– jak dziedziczona kultura intelektu, umysłu funkcjonuje w kulturze dzisiejszej?

Otóż ogólniebiorąc, jesteśmy świadomi, że najważniejszą cechą człowieka kulturalnego jest pewnego rodzaju arystokracja duchowa, polegająca na tym, że życie umysłowe człowieka nie rozpoczyna się dopiero dziś, ale jest następstwem i ogniwem całej tradycji kulturalnej. Jego skarbnica umysłowa jest wynikiem życia duchowego dawniejszych pokoleń. Człowiek kulturalny dopiero wtedy w całości rozumie przejawy życia współczesnego, kiedy ma perspektywę oceny, kiedy wszystkie czynniki swego życia potrafi dostrzec, ujrzeć i kiedy zdolny jest je ocenić i odczuć w kompleksie historycznego rozwoju tradycji. Dlatego szczególnie istotne stają się rozważania = refleksje na temat naszego stosunku do antycznego świata.

Niezależnie od tego, jak wiele lub jak mało wiemy o starożytnych Grekach i Rzymianach, to każdy z nas jest już w pewnym sensie znawcą kultury antyczne j. A to, dlatego, że nie ma drugiej takiej kultury, która równie silnie wrosła w naszą własną historię, zwłaszcza w język. Atrakcyjność zaś polega na tym, że ukazuje nam współczesnym w XXI wieku grecką paideię, grecko-rzymską pedagogię, która poucza człowieka jak żyć: mianowicie – jak najmniej oczekiwać od innych, jak najmniej mieć pretensji do ludzi a jak najwięcej wymagać od samego siebie (gnothi seauton).

Chodzi bardziej o przekaz doświadczenia osobistego w odbiorze historii wiedzy o kulturze. Ona, bowiem informuje o przeżyciach, o dramatach, które miały miejsce w dawnych czasach. Z refleksji wynikają także nasze własne wizje świata kultury antycznej. Mówi się, że każda epoka ma „swój antyk”. Dlaczego? Bo czerpie z niego na swój sposób i bardziej skłania nas do myślenia… We współczesnym świecie dyskutuje o antyczności wspomniany autor „Podróży z Herodotem”. Podobnie czyni Jacek Bocheński w swoim utworze pt. „Antyk i po antyku”. Przede wszystkim jest to obcowanie z kulturą, która sama się zastanawiała, badała i toczyła debatę – dyskursy o sobie samej, a także i o tym, czym w ogóle jest kultura, jaki jest jej obraz. Chwile bezinteresownej zadumy nad mądrością wieków niosą świadomość wspólnoty ludzkich losów. Utrwalają więź łączącą nas ze światem. Mówią o ciągłości życia, darzą spokojem. Przypominają, jak inni odeszli już wcześniej, niejednokrotnie w walce, w cierpieniach i radościach minionych wieków. Odkrywamy wtedy afirmację naszych współczesnych = teraźniejszych trudów, nadziei, miłości…

W tym doświadczeniu jest zdumiewające to, że gdy spotykamy się z pięknem antyku, gdy się ono nam odsłania, nie poznajemy je dopiero teraz, lecz już rozpoznajemy, jako coś, co znaliśmy od zawsze, co jest takie właśnie, bo nie może być inne, co jest, jest konieczne, a więc trwa dalej… trwa i czyni nas wrażliwszymi wobec różnych zjawisk.

A zatem: Jak winniśmy pojmować dziedzictwo kultury? Można pojmować je świadomie lub nieświadomie, można mu przyznawać ogromną doniosłość lub odcinać się od niego lub nawet jego historyczność włożyć między bajki!!! Można. A jednak, gdy mamy poczucie przynależności do ludzi: homines gentes Europy, świadomych spadkobierców kultury, to tym samym mamy osobisty stosunek do spraw kultury. Wtedy wskazówką –busolą jest dziedzictwo antyku, dziedzictwa antyczności i stosunek do niej. Historia bowiem kultury, jak już dawno zostało powiedziane, ma dwa skrzydła: jedno to przeszłość, a drugie to teraźniejszość.

Atoli nie umierają starożytne obrazy kultury, mają miejsce w następujących po sobie wiekach aż do dziś. Żyją niekiedy pod innymi imionami i dostarczają nam nowych, osobistych doznań i doświadczeń.

Prof. dr hab. Wanda M. Popiak
Filolog Klasyczny
Uniwersytet Warszawski.

Ateny, 2.09.2012 (odczyt dla Polonii greckiej)